Wróciłam jak widać :D Notka na dole rozdziału, zapraszam do czytania:
-Czego chcesz?! - wykrzyczałam do Zayna szukającego mnie po całym ogrodzie, a w momencie kiedy mu odpowiedziałam mógł łatwo mnie zlokalizować, chwilę potem już wdrapywał się na gałąź koło mnie.
-Co tu robisz małpko? Impreza jest w środku. - połaskotał mnie lekko zmuszając do uśmiechu. Nie odpowiadałam nic dosyć długo, bo nie mogłam się przełamać.
-Gdzie zostawiłeś swoją dziewczynę Zain? - zapytałam patrząc na niego, lekko zmrużyłam oczy, udając, że to od światła lampek zarzuconych na drzewo, a tak naprawdę ledwo powstrzymywałam się przed kolejną falą łez, która zbliżała się wielkimi krokami. On westchnął, popatrzył przed siebie, a potem znowu na mnie:
-Lucy... posłuchaj... wiem,że za nią nie przepadasz...to widać, ale.... ale to nie może zniszczyć naszej przyjaźni. To nie, ale za to to tak. - wyszeptał po czym na moich ustach złożył wilgotny pocałunek pieczołowicie przygryzając moją dolną wargę dla zachęty. Achh, to uczucie, którego nie mogłam doświadczyć przez dwa lata, jego cudowne usta na moich. Odsunęłam się lekko.
-To było według niej niesprawiedliwe, ja gdybym miała chłopaka nie lizałabym się na boki. - powiedziałam i zeskoczyłam z drzewa zostawiając go samego. Ruszyłam w kierunku domu, ale on mnie zatrzymał.
-Czego znowu chcesz?! - wydarłam się na głos.
-Dasz mi w końcu coś powiedzieć?! - krzyknął głośniej ode mnie, a ja skuliłam się w sobie. Nie lubiłam kiedy ktoś na mnie krzyczał. Z miejsca pewnie dałabym mu w twarz, jak to robiłam zazwyczaj kiedy byliśmy młodsi, ale teraz perspektywa mojej okaleczonej ręki, która byłaby umiejętnie podświetlona odebrała mi ten przywilej. Ze złością mogłam go jedynie zignorować.
-No słucham cię, masz okazję się wypowiedzieć!
-Dziękuję! Nareszcie.. z Perrie, łączy mnie coś,czego no....nie potrafię nazwać. Tak samo jest z Tobą Lucy, kocham cię jak siostrę... co ja gadam?! Dużo bardziej niż siostrę!! Dużo dużo dużo bardziej Luc proszę daj mi szansę..
-Jedno pytanie - kochasz tą całą Perrie?
-No... właściwie to niee wiem.... chyba tak,ale..
-Gdybyś ją kochał nie doznałbyś olśnienia i zakochał we mnie, a teraz żegnam, twoja okazja na wolne wypowiedzi niestety się skończyła,zapraszamy do skorzystania z usługi później, lub najlepiej chmm.... nigdy!
Weszłam do domu, była dopiero godzina 2, ale już impreza zaczynała przymierać,gdzieniegdzie ludzie przysypiali, albo całowali się, a najwytrwalsi dopijali resztki alkoholów. Złapałam butelkę wódki i wrzuciłam ją do doniczki. Wezmę ją sobie do pokoju bez ryzyka, że ktoś wcześniej zwinie mi mój upragniony trunek.
Zauważyłam Nialla i Liama jak siedzieli przy prowizorycznym barze. Blondynek miał nieco skwaszoną minę.
-Co tam chłopcy? Szumi w głowach? - zapytałam i usiadłam na wolnym stołku pomiędzy nimi.
-Niedobrzemi - wyjęczał na jednym wdechu Niall opierając głowę na blacie.
-Biedacwo, strasznie blady jesteś, nie trzeba było tyle pić.
Liam co chwila wtapiał wzrok w Jessie, musiał się w niej nieźle zadurzyć.
-No idź, ja się nim zajmę.-- powiedziałam odganiając go w stronę Jess. Chłopak zarumienił się ostro, ale podszedł i już chwilę później tańczyli razem jako jedyni, bo szczerze mówiąc wszyscy inni wymiękli. Michelle leżała na kanapie odsuniętej w sam róg pokoju, a półprzytomny Brandon pilnował, ażeby nie spadła z niej. Z kolei w drugim rogu na fotelu siedział Chris i co chwila obdarowywał pocałunkami całkowicie obojętną mu Joanne. Będę musiała z nią o tym porozmawiać, ale to już jutro. Zayn już dawno się zmył z tą swoją panienką rodem z hurtowni gładzi szpachlowej, a Larry dogłębnie badał swoje podniebienia. Każdy świetnie się bawi. No może poza umierającym Niallem i mną, babysitterką od zaraz.
-Muszę siku. - wymruczał ledwo słyszalnie Irlandczyk.
-No, to chodź, zaprowadzę cię. - westchnęłam i ujęłam pod ramię chłopaka prowadząc go w stronę toalety. Swoją drogą, Niall był strasznie słodki, czułam się inaczej w jego towarzystwie, niż z Liamem czy innym z chłopaków. No, może poza Zaynem, ale o nim wolę teraz nie myśleć, żeby nie zepsuć sobie tej imprezy do reszty.
-Dasz sobie radę sam,prawda Niall?- zapytałam marszcząc czoło, wciąż trzymając go dla pewności,że nie upadnie nagle.
-Postaram się, ale.....mogłabyś wyjść? Krępujesz mnie trochę.... - wyjąkał zarumieniony.
-Och daj spokój Niall, chyba widziałam już w życiu penisa, nie przejmuj się mną,a tak to będziemy mieli pewność, że nic sobie nie zrobisz. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-A mogłabyś się chociaż odwrócić? - zapytał dalej zawstydzony.
-No dobrze, skoro chcesz, nie bój się, nie patrzę. - powiedziałam i obróciłam się do niego tyłem. Gorzej niż z dzieckiem, no ale cóż, ma swój urok.
-Skończyłeś już? Ile mam jeszcze czekać?- zapytałam już lekko znudzona tą "łazienkową sceną".
-Wiesz.... tak właściwie to jeszcze nie zacząłem.
-Niall, błagam cię, pospiesz się. - zajęczałam.
W końcu udało nam się to załatwić i chwiejnym krokiem zaprowadziłam chłopca do mojej sypialni. Pomogłam mu ściągnąć bluzę i buty, ułożyłam na łóżku, przykryłam i ustawiłam na podłodze miskę w razie, gdyby Nialler poczuł chęć opróżnienia zawartości żołądka. Zostawiłam go i poszłam na dół. Wreszcie się spotkam z moją ukochaną koleżanką ukrytą w doniczce. Ale nie, oczywiście jak zwykle ktoś musi czegoś ode mnie chcieć.
-Luccccc, choź tu na chwilgęeeeee, aaaaaaaleeeeeeeeeeeeeee faaaaaaaaaaazaaaaaa - zaczął krzyczeć Harry i rzucił mi się na szyję. Ciekawe skąd Hazziątko dorwało do naszego osobistego tajnego zapasu prochów na czarą godzinę. Nie żebyśmy ćpały co chwilę, ale lubimy się sporadycznie zaciągnąć czymś.
-Dobra Harry, czas do łóżeczka, pójdziesz teraz grzecznie spać z Louisem albo bez.... zaraz zaraz... a gdzie tak właściwie jest Louis? - zapytałam łapiąc go za ramiona.
-Aaaa no właźdźiwie too on chybaa znalazł taki pokójjj, w gtórym jezdtak duuuuuuuużo obrazków hihihhii. - powiedział półprzytomny podskakując w górę i w dół. Nagle usłyszałam hałas dobiegający z mojej pracowni i w trybie natychmiastowym wbiegłam tam i zastałam dosyć nieprzyjemny widok. Oprócz Louisa, który rozwalił jedną z moich sztalug zobaczyłam Zayna posuwającego Asfaltówę na sofie.
Jak widać, wróciłam po długiej przerwie i postarałam się kontynuować to opowiadanie :) Chciałam żeby rozdział był dłuższy więc jest, dziękuję za te wszystkie wyświetlenia, które nabiłyście kiedy mnie nie było, jak najszybciej postaram się dodać rozdział 5 :) Mam nadzieję, że ten przypadł wam do gustu, chociaż dalej nie mogę zrozumieć czemu opisałam scenę w łazience xD No ale co tam, do następnego, komentarze bardzo mile widziane :)
Kluska, Klusia, Kluseczka, Klucha, Kluskolandia nie wiesz jak mi cię brakowało ♥! jesteś wspaniała, cudowna, kluskowa, słitaśna, zajebista (bo Ty jesteś zajebista ooo, bo Ty jesteś zajebista jejeje) i normalnie cię kocham! dziękidziękidzięki, że wróciłaś! umierałam z tęsknoty za tobą :c pisz szybko, informuj swoją kochaną Wikusię o nowych i pisz szybko ♥♥♥
OdpowiedzUsuń