środa, 17 października 2012

Rozdział 3

Poszłam otworzyć drzwi i powitałam pierwszych gości. Szczerze mówiąc mało z nich znałam, a za to większość znała mnie, co jest lekko dziwne. Co chwilę wirowałam w objęciach innego faceta, nie powiem, niektórzy z nich byli całkiem całkiem, ale ja czekałam tylko na Niego. No, może jeszcze na Harrego i Louisa, ale głównie na Niego. Zazwyczaj nie piję, lubię mieć w pełni świadomość co robię. Poza tym można się pośmiać z pijanych ludzi. Już nachylałam się, żeby opróżnić szklankę z colą, kiedy w drzwiach mignęły loczki. Podeszłam do tego miejsca, a Larry wręcz we mnie wbiegł.
-Heej chłopcy hahah! - wydusiłam z siebie ledwo chichocząc bo tak mocno mnie ścisnęli.
-Hej Lucy!
-Wyglądasz bardzo sexownie! Dla kogo to? - powiedział Harry ruszając sprośnie brwiami za co Lou zdzielił go po głowie,a ten tylko przepraszająco się uśmiechnął.
-Nie twoja sprawa mały. - odpowiedziałaś opierając ręce na biodrach.
-Kto tu jest mały?!  Ach tak, to ty! - powiedział. No tak, byłam od niego niższa jakieś 20 cm. Zobaczyłam za chłopakami Liama, który pomachał mi ręką i ruszył w kierunku Jessie i reszty w celu przywitania się. Oni strasznie ładnie ze sobą wyglądają. Spotkali się już kilka razy po tajemnie jeszcze zanim wiedziałam kto mieszka na przeciwko nas. A za Li wszedł Niall, objął mnie leciutko i stwierdził, że jest głodny i ruszył do mini bufetu. Za Irlandczykiem do pokoju wsunął się on. Wyglądał przecudownie. Luźne rurki zsunięte do połowy uda; biała bluzka; czerwona, kraciasta, rozpięta koszula. Jednym słowem chłopak moich marzeń. A za rękę z nim szła ona. Wytapetowana blondynka, dużo ładniejsza ode mnie. Dużo wyższa, uśmiechnięta, dziewczyna idealna. Wtedy spojrzałam w lustro. Nagle mój genialny strój wydał się śmieszny, blond sprężynki niechlujne,a makijaż niestaranny. Czułam się taka brzydka w tej chwili. Tylko czemu on się nie uśmiechał? Zobaczył mnie i na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech, pod którym się rozpłynęłam i na moment zapomniałam o blond dziewczynie.
-Hej szkrabie! - powiedziałaś i uwiesiłaś mu się na szyi. Wziął cię na ręce i pocałował w policzek.
-Cześć malutka! Ślicznie wyglądasz. - powiedział po czym wtulił się w twoją szyję.
-Ekhem, Zayn, nie przedstawisz mnie? - powiedziała zniecierpliwiona blondynka.
-No właśnie Zain, nie przestawisz mnie? - dopowiedziałam znacznie pochmurniejąc i osuwając się z jego ramion.
-Yyy jasne, Lucy, to jest moja.. dziewczyna Perrie. - wyjąkał zakłopotany.
-Ohh, Zayn zawsze wstydzi się okazywać uczuć, to takie słodziutkie. - powiedziała do ciebie.
-Wiem, znam go dłużej. - odpowiedziałam oschle. - No nie będę wam przeszkadzać, bawcie się.
-Ale Luc, czekaj! - on krzyknął w twoją stronę, ale ty zniknęłaś jak najszybciej w tłumie. Pobiegłaś na górę po schodach do swojego pokoju. Tak samo jak wczoraj wygrzebałam popielniczkę i otworzyłam paczkę papierosów. Pusta. Przewaliłam dwie szuflady w poszukiwaniu chociaż jednego papierosa. Bez skutecznie. Opadłam zrezygnowana na podłogę i zaczęłam dławić się łzami. Udałam się do łazienki, a łzy leciały mi strumieniami spływając po policzkach. Z szufladki wyciągnęłam swoją żyletkę. Pociągnęłam mocno po żyle. Raz, drugi, trzeci. Krew płynęła i łączyła się ze łzami. Wróciłam do pokoju i siadłam w kącie pod oknem, przymknęłam powieki i mocniej zacisnęłam jeszcze krwawiącą rękę. Do mojego pokoju ktoś wszedł.
-Lucy? Jesteś tu? - to był Harry. Nie chciałam się odzywać, ale za mocno zacisnęłam rękę i jęknęłam z bólu. Podszedł do miejsca, w którym kuliłam się z bólu i usiadł koło mnie.
-Hej, Luc co się dzieje? Stało się coś? - objął mnie ramieniem.
-Nie nie nic.. - wyjąkałam odsuwając się lekko. On złapał mnie za rękę, którą podświetliło światło księżyca i ujrzał 7 świeżych szram ze ściekającymi kroplami krwi.
-Boże Luc!! Co ty zrobiłaś?! - wydusił z siebie zdumiony i, co wprawiło mnie w osłupienie, przygarnął ramionami i usadził sobie na kolanach. Płakałam rzewnie w jego szyję, a on głaskał mnie po plechach.
-Cii, już spokojnie Lucy... jestem z tobą... - uspokajał mnie swoim kojącym głosem. Kiedy już w miarę uspokoiłam swój oddech, on ujął moją twarz w ręce i zapytał:
-Czemu to zrobiłaś? - jednak ja nie chciałam odpowiedzieć na jego pytanie, chciałam zniknąć.
-Bo..bo..boo...on tu jest... i jest....z nią!- po czym znowu z moich oczu poleciały łzy.
-Chodzi o Perrie? O Lucy..... czy ty... zakochałaś się w Zaynie?
- Taak, całe życie kocham go, ale on chce być tylko przyjaciółmi, myślałam, że teraz wreszcie będziemy razem, po tylu latach spędzonych razem wiem o nim wszystko, a nagle pojawia się ona, ładniejsza, wyższa, idealna w każdym calu, co mam powiedzieć ja?Blond karzeł, który co na siebie nie założy wgląda śmiesznie.
- Przestań tak o sobie mówić! Jesteś najśliczniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem. Idź teraz na dół i spraw, żeby był zazdrosny, flirtuj na boki, na pewno się tobą wtedy zainteresuje.
-Nie chce innych, che jego!
-Spróbuj, uwierz mi, uda ci się.
- No dobrze... - wytarłam oczy i zeszłam z nim na dół za rękę. Podeszłam do baru i opróżniłam trzy kieliszki wódki na raz. Teraz mogę szukać ofiar. Pierwszy w oczy rzucił mi się chłopak, w karmelowo-brązowych oczach, podeszłam do niego i zagadałam. Zaprosił mnie do tańca, a ja widząc Zayna i jego wzrok  na sobie zaczęłam ocierać się o.. zaraz jak on miał na imię? Nie ważne. Kręciłam się kusząco, co podobało się chłopakowi,ale wyraźnie przeszkadzało Zaynowi. Po skończonej piosence podziękowałam chłopakowi całusem w usta i z powrotem ruszyłam na bar. Kolejne trzy kieliszki i już byłam lekko wstawiona. Tańczyłam jeszcze z wieloma osobami, nie powiem, większość z nich jutro nie będę pamiętać,ale co tam. Zobaczyłam Jego całującego się z Nią i zjeżyłam się w duchu. Popatrzyłam a Harrego, który spojrzał na mnie znacząco i podniósł kieliszek w górę. Podeszłam do byle jakiego chłopaka, którym okazał się Niall i wpiłam się mocno w jego usta. No nie powiem, smakował nieźle. A jeszcze lepiej całował, ale ja nie poczułam nic, brak uczucia. Zobaczyłam zdumienie na jego twarzy, oderwał mnie lekko od siebie, a potem Zayna kręcącego głową z dezaprobatą. Tego było za dużo jak dla mnie.
-Przepraszam! - wyjąkałam do Nialla i uciekłam frontowymi drzwiami do ogrodu. Wdrapałam się na najwyższe drzewo i usiadłam wygodnie na gałęzi.
-Lucy!! Luc wyłaź!! - usłyszałam nawoływania.

Ten trochę krótszy i lekko nudnawy, taki emo xD
I wybaczcie, ale chyba byłam nieprzytomna jak pisałam poprzedni rozdział, brooklyn jest przecież w nowym jorku xD

6 komentarzy:

  1. pisz następny rozdział !! Szybko ! o.O

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny .!
    Czekam na następny z niecierpliwością .

    OdpowiedzUsuń
  3. Kluska, Kluska, Kluska... ty już dobrze wiesz co myślę o każdym twoim rozdziale. ale powtórzę to po raz 656372869: GE-NIAL-NY. uwielbiam czytać każdy rozdział. pisz szybko *,*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ; ). Czekam na następny
    + zapraszam do mnie http://iloveeatcarrots.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny? Zostałaś nominowana do Liebster Awards więcej na ten temat znajdziesz tu http://you-are-control-of-my-heart.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html :D

    OdpowiedzUsuń